Jeden z moich kolegów odpowiedział, że „tak, on czuje się jeszcze młodzieżą”. Ja, jak wspomniałam wcześniej, miałabym wątpliwości. I jednocześnie nie umiałabym wskazać, w którym momencie swojego życia przekroczyłam tę magiczną granicę, i nie wiem kiedy dotrę na miejsce i uznam, że w 100% jestem dorosła.
I zastanawiam się – czy jeśli na, powiedzmy, siedemnastoletnią dziewczynę spadnie macierzyństwo, przejmie obowiązki osoby dorosłej, to faktycznie będzie dorosła, wydorośleje? Jej życie obróci się o 180 stopni, ale czy z tego powodu wejdzie w całości w świat ludzi w sile wieku? A może tylko obyczajowo wcieli się w rolę dojrzałej kobiety, a jednak w głębi duszy wciąż będzie nastolatką? Ciągle zastanawiam się, jakie czynniki wpływają na to, że się zmieniamy? Czy jeśli mężczyzna w podeszłym wieku czuje się jeszcze młody, ale starość wyrażona fizycznym niedomaganiem nie pozwala mu cieszyć się jeszcze wciąż rześkim umysłem, to czy już można mówić o seniorze, osobie wobec tej hierarchii etapów życia człowieka jako o starym człowieku, czy jednak w połowie wciąż jest on w etapie dojrzałej dorosłości?
Zastanawiam się czy można określić co na nas oddziałuje i jesteśmy w stanie powiedzieć: tak, to wydarzenie sprawiło, że zacząłem/zaczęłam inaczej przestrzegać siebie? A może szereg różnych czynników na to wpłynął? I czy w ogóle da się moment przekroczenia tej granicy zauważyć?
*Jeśli nauka już odpowiedziała na nurtujące mnie pytania, to zwracam honor i chętnie poczytam na ten temat.
Zdjęcie grafika: Grafika Google